Zacznijmy od tego, że idealny nauczyciel nie istnieje. A jeżeli już, to tylko dla wybranej liczby osób. Zawsze znajdzie się ktoś, komu nie za bardzo przypadnie do gustu.

Od dziecka chciałam uczyć. Pudełka po grach planszowych służyły jako stoliki, a pluszaki jako uczniowie. W podstawówce zaczęłam robić babci sprawdziany, zwłaszcza z matematyki.
Wtenczas właśnie, bardzo chciałam jej uczyć.

Od małego, “cierpię na schorzenie” zwane “pilną obserwacją nauczyciela”.

Choć moja pani z matematyki z podstawówki wydawała się trochę ostra, bo brała do odpowiedzi, bo codziennie pytała z tabliczki mnożenia, bo co lekcję było zadanie domowe, bo każdy sprawdzian musiał być podpisany przez rodzica, to jednak lubiłam jej zajęcia. Lubiłam jak je prowadzi. A raczej jej sposób przekazywania wiedzy, który bądź co bądź, pamiętam do dzisiaj. Imponowało mi jak tłumaczyła, że przy dodawaniu ułamków zwykłych, porównywała je do osób, które idą na bal przebierańców, na którym obowiązują te same numery butów albo jak przy podejmowaniu pisemnym, cyfra, musi iść do sąsiada pożyczyć 10 zł, by wszystko się udało. Przykładów mogłabym mnożyć i mnożyć.

Przez lata takich obserwacji wiem, jaka chciałabym być. I stale poznaję coś nowego.

Uważam, że nauczyciel musi mieć pasję do tego co robi oraz ciekawie prowadzić zajęcia.
W przypadku języków, lubię, gdy nauczyciel podaje ciekawostki z nim związane. Albo interesujące słówka bądź zwroty. (Z takim niestety się nie spotkałam twarzą w twarz).

Ważnym elementem dla mnie jest też, by nauczyciel “był człowiekiem”. I bynajmniej nie chodzi mi o to, by spoufalał się z uczniami. Ale, by pomimo dystansu, wzbudzał zaufanie. Aby uczniowie nie bali się do niego podejść, nawet w przypadku jakiegoś problemu.

Na licencjacie, miałam taką właśnie wykładowczynię. Czyż to nie dziwne, że dla niej byliśmy w stanie czekać nawet godzinę, kiedy kwadrans studencki już dawno minął? Nawet nauka na przedmiot, który prowadziła, nie sprawiała aż tak wielkiego problemu. To była złota kobieta.

Chciałabym też, by nauczyciel rozumiał, że nie wszyscy jego podopieczni, będą chcieli iść w jego ślady. Bo każdy jest inny. By nie przymuszał do nauki swojego przedmiotu, ale zachęcał, pokazywał zalety, by uczniowie sami zechcieli się nim zainteresować.

Taką nauczycielką chciałabym być. A może już nią jestem? 😉

A co dla Was jest ważne? Jaki powinien być nauczyciel?

You may also like...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *