Bez wyjaśnienia mogłabym powiedzieć krótko – NIE. W chrześcijaństwie nie chodzi o zakazy. Ośmielę się nawet powiedzieć, że w chrześcijaństwie nie ma zakazów.
KLAUDIA, ALE HEREZJE GADASZ! WEŹ SE BIBLIĘ POCZYTAJ DZIEWCZYNO, BO SPRAWY W OGÓLE NIE OGARNIASZ! A PRZYKAZANIA, TO CO? WYPAROWAŁY?! SEKCIARA JEDNA…
Bada bum!
Nie wyparowały. One istnieją i… bardzo je cenię. Naprawdę.
Ale nie skupiam się na nich. Skupiam się natomiast na Jezusie, bo to On jest sprawcą i dokończycielem mojej wiary. Mając oczy zwrócone na Niego, nie zwracam uwagi na to, co powinnam robić, a czego nie. Moje zachowanie kształtuje się “samo”.
Celowo słowo “samo” napisałam w cudzysłowiu, bo tak naprawdę moje zachowanie kształtuje Jezus.
“Szukajcie Królestwa Bożego i sprawiedliwości Jego, a WSZYSTKO INNE BĘDZIE WAM DODANE”. (Mat.6,33)
ZOBACZ: CZY JESTEŚ WDZIĘCZNY/A?
“Wszystko” nie oznacza tylko rzeczy materialnych, ale również czego, być może, nam brakuje, z czym mamy problem, jeśli chodzi o nasze postępowanie.
Codziennie chcę przypominać sobie jak wiele Jezus zrobił na krzyżu. TO WYSTARCZY.
ZOBACZ: JEZUS W CENTRUM MOJEGO ŻYCIA
I odpowiadając na pytanie zadane w tytule, stwierdzam, że:
W chrześcijaństwie chodzi o Jezusa.