Niesłychana rzecz się stała!

Jestem na studiach w Krakowie już trzeci tydzień i o dziwo jest mi tu niezwykle dobrze. Choć zajęć mam tyle, co kot napłakał, czyli prawie nic, nie narzekam na nadmiar czasu, bo ciągle coś się dzieje. Dlatego też szukam pracy, a na ilość ofert, również nie narzekam.

Wracając z wczorajszej rozmowy o pracę, dotarło do mnie, że tu, w Krakowie jest niezwykle prosto zdobyć robotę w zawodzie. W Cieszynie, niestety, takich możliwości jest mniej. A swoją przyszłość wiążę właśnie ze swoim rodzinnym miasteczkiem. Co najwyżej Bielskiem lub Ostrawą (w Czechach). No. Ale nie ma co gdybać i zastanawiać się nad przyszłością: co ma być, to będzie.

Dziwi mnie też, ze gdy nadchodzi weekend, nie chce mi się wracać do domu. Niemniej wracam, bo co sobotę rano mam lekcję i TAK, chcę korzystać z możliwości nauczania francuskiego na Cieszyńskim. Niech się miasto rozwija i niech wie do kogo burzyć w razie potrzeby (czyt. do mnie 😀 ).

Myślę też, że wiele robi bezpośredni przejazd między tymi dwoma miastami. To ogromny plus, biorąc pod uwagę też ilość kursów na dzień. Można wybierać do woli! Niestety z Gliwicami był z tym ogromny problem (studiowałam tam, więc wiem) i wiele stresu kosztowały mnie te podróże.

I to chyba wszystko czym się chciałam podzielić na ten moment.
Życzę wszystkim dobrego tygodnia, z uśmiechem, bo jest cieplusio, pięknie i kolorowo 🙂

You may also like...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *